Właściciele samochodów elektrycznych bez własnego gniazdka muszą mierzyć się z wieloma zmiennymi przy obliczaniu kosztów ładowania. Sieć abonamentów, różne typy prądu i lokalizacja stacji to tylko niektóre czynniki wpływające na końcową cenę przejechania stu kilometrów.

Jak informuje Grzegorz Karczmarz z autoblog.spidersweb.pl, oszacowanie wydatków na energię elektryczną dla pojazdu jest znacznie bardziej złożone niż w przypadku aut benzynowych. W samochodach spalinowych wystarczy znać cenę litra paliwa, średnie spalanie i liczbę przejechanych kilometrów, a ceny na stacjach są praktycznie jednolite. W przypadku aut elektrycznych sytuacja jest inna, szczególnie gdy właściciel stara się zoptymalizować koszty poprzez wykupienie abonamentu.

Autor tekstu podkreśla, że w przypadku pojazdów elektrycznych pojawia się szereg pytań bez prostych odpowiedzi. Rzeczywisty zasięg zależy od prędkości jazdy i pory roku. Czas ładowania może wynosić od trzydziestu minut do dwóch dni, w zależności od typu ładowarki. Koszt przejechania stu kilometrów uzależniony jest od tak wielu czynników, że trudno je wszystkie wymienić.

Greenway oferuje dwa rodzaje abonamentów z różnymi stawkami

Najprostszą sytuację mają właściciele domów jednorodzinnych, zwłaszcza ci z instalacją fotowoltaiczną. Grzegorz Karczmarz zauważa, że dla nich koszt ładowania może wynosić zero złotych. Sprawa komplikuje się dla osób bez własnego punktu ładowania, które muszą korzystać z publicznych stacji. Wówczas kluczowe staje się pytanie, czy ładowanie będzie odbywać się głównie w pobliżu miejsca zamieszkania, czy podczas dłuższych tras.

Sieć Greenway, jako popularna opcja z dużą liczbą stacji, oferuje możliwość wykupienia abonamentu. Według informacji ze źródła, sama rejestracja w systemie daje już obniżkę cen. Dla osoby bez abonamentu i konta, ładowanie prądem przemiennym przy średnim zużyciu piętnastu kilowatogodzin na sto kilometrów kosztowałoby 30,75 złotych za setkę. Przy zużyciu dwudziestu kilowatogodzin koszt wzrasta do czterdziestu jeden złotych.

Autor przeprowadził kalkulacje dla hipotetycznego użytkownika przejeżdżającego tysiąc kilometrów miesięcznie. Taka osoba wydawałaby miesięcznie od trzystu do czterystu złotych na ładowanie. Sama rejestracja w systemie obniżyłaby ten koszt o piętnaście do dwudziestu złotych. Grzegorz Karczmarz wylicza, że przy średnim zużyciu piętnastu kilowatogodzin na sto kilometrów najtańszy abonament za 29,99 złotych miesięcznie nie zwróci się. Jednak przy wyższym zużyciu, wynoszącym średnio dwadzieścia kilowatogodzin, korzyść może wynieść trzydzieści złotych miesięcznie nawet przy opłaconym abonamencie.

Ładowanie prądem stałym generuje wyższe koszty niż alternatywa AC

W przypadku ładowania prądem stałym stawki są znacznie wyższe. Jak podaje źródło, jednorazowe ładowanie kosztuje 3,25 złotych za jedną kilowatogodzinę, po zalogowaniu cena spada do 3,15 złotych, a abonamenty obniżają ją kolejno do 2,40 i 2,10 złotych. Przy zużyciu dwudziestu kilowatogodzin na sto kilometrów przejechanie każdej setki kosztowałoby odpowiednio 65, 63, 48 i 42 złote, w zależności od wybranej opcji.

Grzegorz Karczmarz zauważa, że entuzjasta elektromobilności bez własnego gniazdka, ceniący swój czas, może z abonamentem tej sieci zejść do czterdziestu dwóch złotych za każde sto kilometrów. Opłaca się to jednak dopiero po zużyciu dwustu kilowatogodzin. Autor przypomina, że istnieje możliwość ładowania prądem przemiennym za 1,60 złotych oraz wolniejszej jazdy, co przy niższej stawce abonamentowej i mniejszym zużyciu mogłoby obniżyć koszt do dwudziestu czterech złotych za sto kilometrów przy średnim zużyciu piętnastu kilowatogodzin.

Jak wskazuje źródło, odpowiedź na pytanie o optymalny sposób ładowania brzmi: jak najłatwiej i jak najtaniej. Autor podaje przykład hipotetycznego uruchomienia stacji ładowania przez Lidl w pobliżu jego miejsca zamieszkania, gdzie mógłby ładować się za 1,85 złotych za kilowatogodzinę prądem przemiennym. Rozważa także wykupowanie abonamentu na okres częstszych podróży, co jednak wymaga wcześniejszego wyliczenia przewidywanej liczby kilometrów i zużytych kilowatogodzin.

Grzegorz Karczmarz zwraca uwagę, że poszczególne marki samochodów mają własne oferty. Tesla, jako najchętniej kupowana marka elektryczna w Polsce, daje dostęp do sieci Superchargerów z atrakcyjnymi stawkami. Ładowanie prądem stałym może kosztować 1,90 złotych za kilowatogodzinę lub mniej. Autor wspomina, że w Modelu Y latem udawało mu się zużywać trzynaście kilowatogodzin na sto kilometrów, co przy takiej stawce daje dwadzieścia pięć złotych za setkę bez żadnych abonamentów.

BMW oferuje karty dające dostęp do ładowarek w całej Europie. Według informacji ze źródła, dostępne są taryfy Flex bez opłat lub Active za dwadzieścia złotych miesięcznie, z pierwszym rokiem za darmo. Dla sieci Powerdot przewidziane są stałe stawki: 1,50 złotych za kilowatogodzinę ładowania prądem przemiennym i dwa złote za prąd stały. W przypadku innych sieci klienci otrzymują piętnastoprocentową zniżkę na taryfę Flex, z wyłączeniem Ionity. Dodatkowo można dokupić pakiet Ionity Plus za 28,50 złotych miesięcznie, z którym ładowanie z mocą powyżej stu pięćdziesięciu kilowatów kosztuje 2,30 złotych za kilowatogodzinę.

Podobną konstrukcję oferty ma KIA, oferując plan Easy lub Plus za dwadzieścia dwa złote miesięcznie. Jak informuje źródło, dostępna jest piętnastoprocentowa obniżka stawki poza siecią Ionity, gdzie dodatkowo pobierana jest opłata za rozpoczętą sesję wynosząca 2,60 złotych. Możliwe jest także wykupienie pakietów Ionity Power za trzydzieści siedem złotych i Ionity Power Ultra za 51,50 złotych. Pierwszy daje minimum 0,90 złotych obniżki, a drugi minimum 1,50 złotych za ładowanie w sieci Ionity.

Grzegorz Karczmarz podkreśla, że chcąc ładować się jak najtaniej bez własnego gniazdka, należy wziąć pod uwagę bliskość stacji ładowania, operatora i jego ofertę abonamentową, liczbę ładowań poza miejscem zamieszkania, pokonywane trasy i ich lokalizację w Polsce czy Europie, liczbę zużywanych miesięcznie kilowatogodzin, a nawet markę samochodu i jej ofertę wsparcia procesu ładowania. Autor zaznacza, że do tej układanki dochodzi jeszcze wybór samochodu z opcjami finansowania, parametrami technicznymi i osobistymi preferencjami.